Wakacyjny romans

05 czerwiec 2018
Joanna Brodzicka

Lato, słońce, wspaniała pogoda, a w dodatku urlop. Dni, które kochamy najbardziej. Chcąc być przez chwilę z dala od problemów życia codziennego, wyjeżdżamy w różne zakątki świata, a tam… no właśnie, co nas tam czeka?


Kto z nas nie przeżył letniej przygody? Ręka w górę! Aha! Tylko nieliczni mają opuszczone dłonie. Nic w tym dziwnego, bo wakacyjna pora uderza nam do głowy bez względu na to, gdzie jesteśmy i co planujemy. Jest to wymarzony, długo oczekiwany i wytęskniony czas, idealny na oderwanie się od codzienności. Podczas urlopu jesteśmy zadowoleni, odprężeni i po prostu pozytywnie nastawieni.

Jest to czas, kiedy jesteśmy otwarci na nowe znajomości, łakniemy wolności, nasze libido rośnie z dnia na dzień, a my mamy ochotę na odrobinę szaleństwa. To moment, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, jak jesteśmy podatni na różne wpływy i to zarówno w postaci szaleństw zakupowych, jak i sytuacji, przed którymi bronilibyśmy się rękami i nogami w szarej rzeczywistości.

Część z nas ostro zabiera się za przygotowywanie do okresu letniego już od wczesnej wiosny. Po zimie likwidujemy fałdki, cellulit, mężczyźni pragną dodać sobie muskulatury. Chcemy wyglądać jak najpiękniej i tak samo się czuć, kiedy nadejdzie ciepła pora i zrzucimy z siebie część garderoby i przywdziejemy cienkie i skąpe fatałaszki. Im lepiej czujemy się przygotowani, tym nasza pewność siebie rośnie, a co za tym idzie, jesteśmy otwarci na poznanie nowych twarzy.

Atmosfera lata napędza nas bardzo pozytywnie, jesteśmy skorzy do tańca, kolorowych drinków, spacerów po plaży i to nie tylko o zachodzie słońca. Wszystko wokół nastraja nas romantycznie i przez to jesteśmy niezmiernie podatni na nowe znajomości, nie tylko w celu zaspokojenia swoich łóżkowych potrzeb.

Rozglądamy się zalotnie, szukamy celu, podpatrujemy otoczenie. Przy tym jesteśmy uśmiechnięci, wypoczęci i zrelaksowani. Nic więc dziwnego, że obrany „obiekt” łatwo wpada w nasze sidła. Patrzymy sobie w oczy, obejmujemy się, spacerujemy, delektujemy się letnimi, lekkimi potrawami, a co śmielsi decydują się na krok dalej. I właśnie wtedy wpadamy w sidła!

Miłość oblepia nas całych, nie potrafimy logicznie działać i myśleć. Wydaje się nam, że złapaliśmy „Pana Boga za nogi”. Świat wiruje, a wraz z nim my, unosimy się i tańczymy miłosne tango. Nie analizujemy czy to coś złego, czy ma sens, czy będzie miało następstwa. Wydaje się nam, że to idealny czas z idealną osobą, która idealnie wpasuje się w nasze nowe życie, pełne miłosnych uniesień.

Kiedy nadchodzi jesień, wracamy do rzeczywistości. A co z naszym staniem zakochania? Albo ulatuje tak szybko, jak się pojawiło, albo zostaje…. I kwitnie, przeistacza się w prawdziwe uczucie. Bo marzenia się spełniają, są po to, aby o nie zawalczyć, jeśli nam na nich naprawdę bardzo zależy. Coś, co na początku zdawało nam się letnim romansem, który traktowaliśmy z przymrużeniem oka, może zmienić się w coś pięknego, co będzie trwało nawet całe życie.

Sceptycy uważają, że to niemożliwe. Trudno im się nie dziwić, bo jest to grupa osób, która być może pragnęła czegoś więcej po wakacyjnym romansie, ale nie było im to dane. Ci z kolei, którym szczęście sprzyjało, powiedzą, że to piękny początek prawdziwej miłości, która przerodziła się w związek na lata, a partner/ka jest tym wymarzonym i jedynym. A może Wasz związek zakwitł podczas lata?

Średnia

1.0

Oceń mój artykuł

Zobacz także

13 grudzień 2017
13 listopad 2018

Komentarze