Niebezpieczna inność?

04 czerwiec 2018
Agata Kostka

Znamy wiele schematów par, jednak tym najbardziej upragnionym wydaje się ten, w którym widzimy uśmiechniętą dwójkę na nartach, w kinie, w teatrze - zawsze razem, robiącą wszystko we dwoje. Co jeśli nie łączy nas z drugą półówką żadne hobby, zainteresowanie i jedynym co możemy robić wspólnie jest oglądanie telewizji?

Czy "inność" drugiej osoby psuje nasze plany? Czy powinniśmy szukać dla siebie kogoś z kim wiele nas łączy, a może nawet kogoś, kto jest identyczny? Czy taki związek ułatwi nam życie i zagwarantuje nam brak konfliktów?

"Przeciwieństwa się przyciągają" - znane przysłowie, które w moim przypadku sprawdziło się w stu procentach. I muszę przyznać, że coś w nim jest. Pociągają nas odmienne osoby, dlatego, że są dla nas czymś nowym, zaskakującym. Zauroczenie w kimś takim może naprawdę przyprawić o zawrót głowy. Czy tak samo jest ze związkiem?

Gdy decydujemy się na głębsze relacje z naszym przeciwieństwem, musimy przygotować się na ogrom pracy, która nas czeka. Przede wszystkim należy pamiętać o bardzo ważnej zasadzie - trzeba nauczyć się rozumieć różnice, a później czerpać z nich korzyści. Nie powinniśmy traktować ich jak barykad i przeszkód. Jeżeli nasz partner jest dobrym człowiekiem, który wspiera nas i poprawia humor, gdy tego potrzebujemy, to czy naprawdę warto przedkładać odmienne smaki lub hobby ponad tak wspaniałe cechy? Problem zaczyna się wtedy, kiedy nasza druga połówka nie zamierza poznawać naszego świata i zamyka się jedynie na swój własny, ale tutaj odsyłam Was do odrobinę wyżej wspomnianej zasady - nauczyć się rozumieć różnice - która tyczy się obu stron. Zrozumienie różnic to podstawa szczęśliwego związku i polega na tym, aby spróbować poznać drugą osobę i jej świat.

Jeżeli spotykacie się z kimś, kto uwielbia gry komputerowe i proponuje wspólną rozgrywkę - czemu nie? Spróbuj, doświadcz, odkryj pasję Twojego partnera. To wcale nie znaczy, że teraz za każdym razem będziesz zmuszona do grania i spędzania czasu przed komputerem. Kiedy Twój ukochany spędza czas ze swoim hobby, Ty zajmij się swoim własnym i rozwijaj się w nim. Osobno spędzone chwile potrafią równie korzystnie wpłynąć na zakochanych, jak wspólne momenty. Odrobina tęsknoty zawsze owocuje zwiększoną czułością :)

Wiele osób myśli, że życie z kimś o podobnych zainteresowaniach to idealne rozwiązanie, z całą pewnością bezpieczniejsze, bo różnice między partnerami częściej jednak martwią, aniżeli cieszą. Wbrew pozorom inność nie stanowi zagrożenia. Co więcej, pozwala rozwijać się nam samym. Dzięki odmiennym poglądom dyskusje nie są nudne czy oklepane. Różne punkty widzenia ogromnie na nas wpływają i pobudzają nas do rozmyślań. Poznajemy zupełnie inny, nowy świat. Obcy ląd, po którym na początku stąpamy niepewnie, pokazuje nam wspaniałość drugiej osoby i przypomina nam dlaczego ją kochamy. Może za jej spontaniczność, której my nigdy byśmy się nie dopuścili albo za humor, na który nas nie stać?

Sama żyję w związku, który zaskakuje mnie każdego dnia. Do tej pory nie wiem, jak to możliwe, że jesteśmy razem cztery lata. Nie potrafię żyć bez planowania i organizowania, kiedy On jest panem lekkomyślności i życia na ostatnią chwilę. A jednak! Żyjemy razem w jakiejś symbiozie, w której On pozwala mi odetchnąć, a ja utrzymać pewne rzeczy w ryzach. Uzupełniamy się i wypełniamy brakujące elementy. Na jednej z naszych ostatnich randek, którą leniwie spędzaliśmy u mnie na kanapie, złapał nas smak na lody. Razem ze smakiem pojawił się mały problem - nie wiedzieliśmy jakie kupić. Ja miałam ochotę na czekoladowe, a On...? A On na kwaśne sorbety, najlepiej cytrynowe. Skończyło się na tym, że zamiast romantycznych chwil przed telewizorem ze wspólnym kubełkiem lodów, którymi moglibyśmy się nawzajem karmić, każdy z nas wylądował w swoim kącie łóżka z własną porcją, własną łyżką, własnym smakiem.

Wybór filmu to kolejny dylemat, z którym mierzymy się niemal na każdej randce. Nie jeden raz próbowałam wynegocjować wieczór z lekką i przyjemną komedią, żeby odpocząć po całym dniu ganiania pomiędzy domem a pracą. Każda z nas dobrze to zna, co? Zwykłe codzienne zabieganie, które czasem wyssie z nas całą energię. Za to On rzadko pozwala mi wygrać, bo nie ogląda innych filmów niż te, które zmuszają do myślenia i pozostawiają po sobie jakiś ślad, czy kończą się zaskakującą peuntą. Gdy wreszcie podejmujemy jakąś decyzję, co do filmu, czujemy się jak po debacie, podczas której politycy żywo reagują na argument swojego przeciwnika kolejnym poglądem. Tłumaczymy drugiej osobie nasz punkt widzenia i staramy się pomóc zrozumieć jej nasz wybór. Nasze "docieranie się" zajmuje trochę czasu, ale jest tego warte, bo ostatecznie decyzja jest wspólna, a wzajemne zrozumienie wchodzi na wyższy poziom wraz z naszym związkiem.

Uwielbiam to, że jesteśmy inni. Czy jest to niebezpieczne dla związku? Może być, ale wcale nie musi. W każdym razie, nie warto bać się inności i przekreślać jej już na starcie. Kto wie co przyniesie ona dla nas samych? Bądźmy otwarci na drugą osobę i nauczmy się kochać ją mimo wszystko :)

Średnia

5.0

Oceń mój artykuł

Zobacz także

04 październik 2018

Komentarze