Uwaga, mierzę suknię ślubną!

01 wrzesień 2019
Martyna Dziedzic-Kamińska

Przyszedł czas i na mnie - musiałam zacząć myśleć o swojej przyszłej sukni ślubnej. Mimo że ślub „dopiero” w przyszłym roku, znając swoje niezdecydowanie i czas szycia kreacji, chciałam to zrobić stosunkowo wcześnie.

Od dłuższego czasu zbierałam na telefonie inspiracje ze stron internetowych, katalog na Pintereście o nazwie „weeding dress” pękał w szwach. Oczami wyobraźni widziałam ją… wyobrażałam sobie jak będę w niej wyglądać i jak będzie układała się w tańcu. Na pytanie bliskich „Jaką sobie wymarzyłaś?” odpowiadałam – prosta, skromna, rustykalna, koronkowa, najlepiej z długim rękawem i rozcięciem.

Takiej sukienki planowałam szukać…

Poszukiwania sukni ślubnej czas zacząć!

Zrobiłam rozpoznanie po bydgoskich salonach sukien ślubnych, poradziłam się koleżanek, które w ostatnim czasie brały ślub i umówiłam się do trzech salonów.

Tutaj muszę zwrócić uwagę na fakt, że terminy nie były dostępne od razu. Ze względu na miesiące ślubne i związane z tym liczne odbiory sukien, mogłam umówić się najwcześniej na termin za 2 tygodnie. Weźcie to pod uwagę.

Przed wizytą sprawdziłam profile wybranych salonów, opinie, posty na Facebooku oraz przykładowe sukienki, które oferują. Pozostało mi więc czekanie na ustaloną datę...

Nadszedł ten dzień… od rana miałam w głowie lawinę pytań: a co jeśli nie znajdę nic dla siebie, nic nie będzie mi się podobało, nie będę czuła się komfortowo podczas przymiarek… natura kobiety zdecydowanie niepotrzebnie dyktuje tyle stresu i obaw.

Z drugiej strony, nie każda kobieta lubi pokazywać się w nielicznych częściach garderoby przed obcą osobą, wiele z nas ma kompleksy, nie lubi przeglądać się w lustrze… trzeba jednak pokonać ten strach lub choć trochę spróbować popracować nad tym, tak by wizyta w salonie nie była dla nas największą karą, a miłą przygodą. Wszystkie jesteśmy piękne i musimy zdać sobie z tego sprawę! :)

Oczekiwania vs rzeczywistość

Razem z moją świtą w składzie mama, siostra i przyjaciółka spotkałyśmy się o wyznaczonej godzinie w pierwszym salonie sukien ślubnych. Czekała tam osoba, która miała się mną zająć. Zadano mi pytanie, jakie sukienki mi się podobają i czy mam przykładowe zdjęcia. Pochwaliłam się więc kilkoma propozycjami, przejrzałam sukienki, które wisiały na wieszakach i wybrałyśmy te do przymiarki.

Już w pierwszym salonie panie, poznając datę ślubu, powiedziały że przyszłam w samą porę, gdyż na suknię czeka się 6-7 miesięcy. Nie powiem, trochę się wystraszyłam! Myślałam, że będę miała większy zapas czasu na wypadek, gdybym nie mogła rozstrzygnąć castingu na najpiękniejszą sukienkę.

Muszę przyznać, że po wejściu do salonu nie wiedziałam, gdzie kierować wzrok. Przytłoczyła mnie liczba i różnorodność dostępnych kreacji i chyba zostało to zauważone. Jednocześnie odczuwałam stres, podekscytowanie i szczęście. Te pozytywne emocje ze względu na wydarzenie, na które czeka się od młodzieńczych lat, kiedy to w myślach marzymy o wzięciu ślubu, założeniu rodziny, stres zaś przed czymś nowym i nieznanym.

Podczas mierzenia kreacji Pani pytała o miejsce i styl wesela, a także liczbę gości. W między czasie przemycała jakieś anegdotki odnośnie przymiarek. Z pewnością miało to wpłynąć na moje rozluźnienie i lepsze samopoczucie, bo byłam dość spięta.

Założyłam pierwszą sukienkę. Po rozchyleniu kotar poczułam się jak księżniczka, modelka na wybiegu, gwiazda! Oczy wszystkich były skierowane właśnie na mnie, usłyszałam „woooooow”, czułam się wyjątkowo. Mimo że sukienka nie zrobiła większego wrażenia ani na mnie, ani na publiczności, była to po prostu bardzo miła chwila.

Sukienki, które przymierzyłam były w stylu, o którym wspomniałam wcześniej. I niestety, jak to zwykle bywa, wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy, że nie jest to styl, który mi pasuje. Tego obawiałam się najbardziej - że moje założenia i upodobania będą musiały się zmienić, że inne sukienki nie wpiszą się w klimat rustykalnego wesela. Musiałam jednak otworzyć się na nowe.

Zgodziłam się przymierzyć sukienkę w zupełnie innym stylu i - o dziwo - ten pasował do mnie o wiele bardziej. Sukienka była tiulowa z cekinowym gorsetem, a nie z koronki i muślinu, jak sobie założyłam. Moje dziewczyny były zachwycone, w oczach mamy widziałam łzy wzruszenie i wiedziałam już, że od tej pory muszę zwracać uwagę na zupełnie inne modele.

Czas wizyty dobiegał końca, poprosiłam więc o zapisanie nazwy sukienki, która wywarła na mnie największe wrażenie i udałyśmy się dalej. Nie było jednak zachwytu i 100% przekonania, więc wiedziałam, że poszukiwania tej jedynej trwają dalej.

Praktyka czyni mistrza

W kolejnym salonie byłam już całkowicie rozluźniona i otwarta na nowe. Przymierzyłam sukienki, na które wcześniej w ogóle nie zwróciłabym uwagi - czy to na zdjęciach w Internecie czy na manekinach czy w katalogach. Nie pomyślałabym, że w błyszczącej „rybce” będzie mi dobrze i przede wszystkim wygodnie, a właśnie taka sukienka pojawiła się na podium.

Jestem więc maksymalnie zaskoczona tym co się stało, ale usłyszałam, że dzieje się tak w większości przypadków. Przyszłe Panny Młode przychodzą ze swoją wizją, a w czasie trwania przymiarek diametralnie ją zmieniają i są zaskoczone finalnym wyborem.

Nie wybrałam tej jednej jedynej ze względu na to, że czeka mnie jeszcze wizyta w salonie, który chciałam odwiedzić jako pierwszy, ale na swoją kolej muszę czekać aż do października. Jest sukienka, która pojawia się w głowie częściej od innych mierzonych i widzę ją na sobie podczas naszego wielkiego dnia. Jeśli w październiku nic mnie nie zachwyci jeszcze mocniej, prawdopodobnie zdecyduję się właśnie na nią :)

Po swojej wizycie mam dla Ciebie, przyszłej Panny Młodej, pewne wnioski i porady.

Jak się przygotować do wizyty w salonie sukien?

Wskazane jest, byś miała odpowiednią bieliznę. Pisząc "odpowiednią" mam tu na myśli kolor i typ.

Najlepszym wyborem będzie cielista bardotka i majtki w tym samym kolorze. Ja mierzyłam większość modeli bez stanika, ponieważ sukienki miały wszyte usztywniacze. Miałam też ze sobą buty na obcasie, wysokością zbliżone do tych, które będę miała na ślubie. W dwóch salonach byłam proszona o ich założenie. Co więcej, miałam rozpuszczone, wyprostowane włosy i ozdobną wsuwkę, bo myślałam, że zdecyduję się na taką fryzurę w tym ważnym dniu. Wszystko jest jednak jeszcze na etapie rozmyślań :)

Bądź otwarta

Każda z nas zaczynając myśleć o swoim wielkim dniu ma na jego temat pewne wyobrażenie – styl, dekoracje, ale i sukienkę. Każda ma swój gust, preferencje.

Śmiało opowiedz o tym, przedstaw przykładowe zdjęcia, ale jednocześnie nie zamykaj się na inne. Nie bój się fasonów, które nie do końca podobają Ci się na pierwszy rzut oka, być może jeden z nich zaskoczy Cię i okaże się tym właściwym.

Idealnie nieidealne

Pokazowe modele sukien ślubnych w salonach są w różnych rozmiarach i nie zawsze wszystko będzie leżało na Tobie idealnie. Po to są klamry i szpilki, aby panie mogły je wykorzystać podczas przymiarek, tak aby mniej więcej dopasować model do Twojej sylwetki.

Jeśli jesteś niska, prawdopodobnie większość sukienek będzie dla Ciebie o wiele za długa, można poprosić o podwinięcie lub wystawienie podestu. Pamiętaj, że gdy wybierzesz sukienkę dla siebie, ostatecznie będzie ona dopasowana pod Twoją sylwetkę i wymiary. Będzie leżała idealnie!

Poczujesz to!

Nie martw się, że nie będziesz potrafiła stwierdzić, która sukienka to właśnie TA. Z pewnością po jej przymierzeniu i zobaczeniu się w lustrze odejmie Ci mowę i zabierze dech w piersiach – Tobie i bliskim, którzy Cię zobaczą.

Będziesz miała błysk w oku i uśmiech na twarzy, który być może dla Ciebie będzie niezauważalny, ale dla innych na pewno! Gdy przymierzysz kolejne sukienki, żadna nie zrobi już tego niepowtarzalnego wrażenia – tak podobno jest. To się czuje i wie.

Wrócisz do domu, a w głowie ciągle będziesz widziała swoją sukienkę. Tę, w której przetańczysz całą noc ze swoim mężem.

Twoja publiczność

Nie zabieraj ze sobą wielu osób. Uważam, że mniej znaczy więcej. Spokojnie wystarczą Ci dwie maksymalnie trzy bliskie osoby.

Mama, siostra czy najbliższa przyjaciółka to dobry wybór osób, które wejdą w skład publiczności. Są to osoby szczere, do których masz zaufanie, z pewnością możesz liczyć na ich pomoc.

Obsługa w salonie

Chodząc po salonach, trafiałam na różne panie. Każda nas chciałaby aby była to osoba z powołania, która lubi swoją pracę, sprawia jej przyjemność pomoc Pannom Młodym w tej ważnej kwestii. To w końcu osoba, przed którą musimy się otworzyć i pokazać w bieliźnie.

Myślę jednak, że nie ma czego się wstydzić i obawiać. To wykwalifikowana kadra, która wie jak działać i zna się na rzeczy. Każdego dnia przyjmuje klientki, którym pomaga dobrać idealną suknię. Osoby te mają więc duże doświadczenie, uczestniczą w niejednych szkoleniach i targach ślubnych przez co są obyte w temacie.

Ile sukienek przymierzyć?

Im więcej sukienek przymierzysz, tym będzie trudniej Ci wybrać tą jedyną. Zbyt duża ilość mierzonych kreacji wprowadza chaos i nie ułatwia podjęcia decyzji, wręcz przeciwnie, pojawia się dezorientacja i mętlik w głowie.

Polecam zachować umiar :)

Życzę udanych łowów! Koniecznie dajcie znać, jak wyglądały Wasze poszukiwania sukni ślubnej :)

Średnia

0.0

Oceń mój artykuł

Zobacz także

17 marzec 2018
19 kwiecień 2018

Komentarze