O czym nie warto rozmawiać z partnerem, czego nie da się przegadać?
Nie wszyscy lubią mówić, niektórzy wolą milczeć. Może zatem nie trzeba wszystkiego omawiać, aby mieć dobre relacje z partnerem…
Ciekawie opisuje takie relacje Gary Chapman (kanadyjski antropolog i doktor filozofii) wyróżniając dwa modele mówienia. Jeden z ich nazywa „morzem martwym”, drugi „szemrzącym strumieniem”.
Pierwszy z nich reprezentuje osoba, która gromadzi doświadczenia, emocje i myśli, ale ich nie uzewnętrznia. Tak jak morze martwe nie czuje potrzeby odprowadzania wód, podobnie osoba wykazująca taką osobowość nie potrzebuje dzielenia się swoimi odczuciami i myślami z innymi.
Szemrzący strumień podobnie gromadzi emocje, refleksje, obserwacje, ale za chwilę to wszystko przekazuje swojemu otoczeniu. Taka osoba ma nieprzemożoną potrzebę mówienia i przegadywania każdego zaobserwowanego faktu, wydawania opinii i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Jeśli na swojej drodze nie znajdzie dobrego słuchacza, by wyrzucić z siebie emocje, używa do tego celu telefonu.
Początkowo pary o tak krańcowych osobowościach dobrze się dogadują. Mniej więcej wygląda to tak, że szemrzący strumień aranżuje wiele tematów, opowiada, sam sobie zadaje pytania i sam sobie odpowiada, a morze martwe na ogół potakuje i wtrąca czasami kilka słów. Obydwie osoby się realizują ‒ morze martwe jest dobrym słuchaczem, szemrzący strumień mówi za dwoje. Obydwoje wydają się sobie atrakcyjnymi osobami.
Co dzieje się po kilku latach?
Morze martwe zaczyna myśleć o swoim partnerze, że ma już dosyć „paplaniny”, chciałby już od tego odpocząć, a szemrzący strumień zastanawia się, co partner myśli naprawdę, nie zna jego poglądów, nie zna jego emocji, po prostu nie zna tego człowieka.
Aby ustrzec się od opisanej sytuacji, G. Chapman radzi parom, aby wyćwiczyły w sobie nowe zachowania. Każdemu z nich zaleca codziennie znalezienie wspólnego czasu dla siebie, aby opowiedzieć partnerowi o trzech zdarzeniach z dnia oraz o tym, jak się w związku z tym czują. G. Chapman nazywa to "minimalnym wymogiem codziennym" .
Co zyskują osoby, które w ten sposób rozmawiają?
Pierwszy plus to wspólne spędzanie czasu. Szemrzący strumień uczy się słuchać drugiej osoby, nie przerywa, nie komentuje, nie ocenia, pozyskuje nowe informacje o przeżyciach swojego partnera. Martwe morze uczy dzielić się swoimi refleksjami z druga osobą, przy czym gadający partner w tym momencie milczy i go uważnie słucha. Nawyk przechodzi w przyzwyczajenie (nie mylić z rutyną), co z czasem ułatwia lepsze porozumiewanie się i lepsze relacje w związku.
Czy o wszystkim trzeba mówić?
„Jestem zdumiony, jak wielu ludzi psuje sobie każdy nowy dzień dniem wczorajszym.” (G. Chapman)
To prawda, że niektóre osoby z upodobaniem wracają do spraw z ubiegłych lat, tygodni i dni. Dawno zażegnane konflikty potrafią roztrząsać bez końca, zadręczając przy tym siebie i partnera.
Nie potrafią zapomnieć uraz i odciąć się od przeszłości, ciągle powtarzając: „Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś/zrobiłeś”. "Nie wiem, czy kiedykolwiek ci wybaczę”. Decydując się na przebaczenie, nie powinniśmy wracać ciągle w dyskusjach do tego. To powinno przejść do historii. Używając słów afirmatywnych: „To, co zrobiłeś, zraniło mnie, ale nie chcę, aby to nas dzieliło. Twój błąd jest już przeszłością, od dziś nie wracamy do tego, jesteś moim partnerem, kocham cię”, dajemy do zrozumienia, że pomimo doznanych uraz, partner dla nas się liczy i z tego powodu mu wybaczamy.
Czy słowa można zastąpić gestem?
Rozmowa nie jest jedynym sposobem na wyrażenie emocji oraz uczuć. Gestem można wyrazić odmowę, lekceważenie, ale również czułość i miłość. Działaniem, przejmowaniem obowiązków możemy podkreślić oddanie i troskę. Czasami można zamienić słowa na gesty i odwrotnie, czasami należy dążyć do wypowiedzenia słów, które partner chce i powinien usłyszeć.
Rekomendowana publikacja:
Gary Chapman, 5 Języków miłości, Kraków 2016.