Co ich dziwi?

18 luty 2018
Katarzyna Bieńkowska

Za każdym razem, gdy poruszam temat wesel i ślubów okazuje się, że nie wiem nic na ich temat! Wystarczy przekroczyć granicę województwa (a czasem nawet nie!) i natychmiast zwyczaje się zmieniają, co więc ma powiedzieć obcokrajowiec przyjeżdżający na polskie wesele?

Zdziwienie następuje jeszcze przed ślubem, bo większość dzień wcześniej spotyka się, by na przykład stroić domy Państwa Młodych i nie ma tu znaczenia, jak się to nazywa w różnych miejscach. Za granicą coraz częściej śluby to po prostu spotkanie w urzędzie i ewentualnie obiad w restauracji, a u nas to biesiada do białego rana pełna zabaw i alkoholu. W niektórych miejscach śluby odbywają się po godzinie 16.00, ale na Śląsku nadal zwyczaj nakazuje wybierać godziny w okolicach południa.

Udało mi się zapytać obcokrajowców lub ich partnerów o wrażenia po polskim weselu:

Mój przyjaciel jest Szwedem i nie rozumiał zupełnie, co się dzieje – u nich urzędnik może przyjechać do domu by narzeczeni podpisali dokumenty, ale nawet tyle nie trzeba, bo wystarczy mieć odpowiednią aplikację z podpisem elektronicznym.

 

Alicja właśnie planuje swój ślub, ale nadal ze śmiechem opowiada o pierwszym polskim przyjęciu w jakim brał udział jej narzeczony.

Ted nie potrafił pojąć, dlaczego szykujemy się na wesele jak na bal, był przekonany, że po uroczystości zjemy obiad i wrócimy do domu, a ja pakowałam buty na zmianę, połowę kosmetyków i twierdziłam, że wrócimy po wschodzie słońca. Wtedy postanowił, że nasze wesele też takie będzie.

 

Dla niektórych to jednak problem, woleliby skromne przyjęcie, albo nawet z setkami gości, ale kończące się zaraz po kolacji. Ani nie mają ochoty na tańce, ani na nawiązywanie bliższych znajomości z innymi.

Benita jest z moim kuzynem od wielu lat, kilka razy w roku przyjeżdżają do Polski, a jednak ona nie chce nauczyć się języka polskiego, a jej angielski również nie jest doskonały. Nam trudno się przełamać, bo mamy świadomość, ż kaleczymy jej język. Nasze rozmowy to w związku z tym mieszanina niemieckiego, angielskiego, polskiego, a najczęściej migowego. Uczestniczyła w weselu moim, a potem mojego brata, ale raczej nie była zachwycona, gdyby mogła pewnie przed północą uciekłaby już do domu, a przecież sporo osó mówiło w jej ojczystym języku, ale nasze tańce do rana jej nie przekonują, a ile można siedzieć przy stole...

 

Jednak najczęściej nasze zwyczaje okazują się bardzo ciekawe i przede wszystkim niespotykane – choć coraz częściej przeplatają się z zagranicznymi zwyczajami. Kyle przyznaje, że początkowo przeraził go czas trwania przyjęcia i ilości alkoholu, ale bawił się tak dobrze (mimo nieznajomości języka), że mógłby regularnie uczestniczyć w takich imprezach:

U mojej narzeczonej w rodzinie tylko jej siostra zna język na tyle by bez problemu się porozumiewać, jednak mi łatwiej nauczyć się języka, bo w domu często próbuję rozmawiać z Kamilą po polsku - chcemy by nasze dzieci były dwujęzyczne. A jak mają ćwiczyć jej rodzice? Zresztą na pierwszym polskim weselu nie umiałem powiedzieć nic i chyba sporo mnie minęło, bo wielu rzeczy nie rozumiałem. Postanowiłem wtedy, że więcej do tego nie dopuszczę – takich przyjęć nie ma nigdzie indziej!

 

Moim zdaniem to wspaniałe, że mamy tradycje, które pielęgnujemy i którymi możemy zachwycać innych. Czy w Waszych rodzinach są tradycje ślubne, którymi moglibyście mile zaskoczyć swoich gości? 

Średnia

5.0

Oceń mój artykuł

Zobacz także

10 listopad 2017
06 wrzesień 2019

Komentarze