Czy wypada iść na wesele, będąc w żałobie?
Zdarza się, że radosne wydarzenie, jakim jest ślub, przysłoni tragiczne wydarzenie, na które nie mieliśmy wpływu. Do refleksji skłoniła mnie śmierć bliskiej mi osoby, która wpłynęła pośrednio również na uroczystości ślubno-weselne u ciotecznej siostry.
Miesiąc przed weselem musielismy podjąć decyzję, czy przyjąć zaproszenie w sytuacji, kiedy w szpitalu przebywała w ciężkim stanie nasza mama. Nikłe prognozy na wyleczenie nie sprzyjały dobrym myślom...
Wesele to nie urodziny
Spotykamy się w życiu z różnymi przypadkami. Inna sytuacja dotyczy gości weselnych, kiedy umierają rodzice Pary Młodej, rodzeństwo, czy dziadkowie. Boleśnie dotyka śmierć bliskiej osoby zmarłej nagle, ale trudno również godzić się z losem, kiedy się wie o nieuleczalnej chorobie. A zatem, kiedy w sercu rozgrywa się dramat, czy można wówczas cieszyć się i bawić na weselnym przyjęciu? Rozterki duchowe kierują nas ku odwołaniu udziału w przyjęciu, jeśli to dotyczy bezpośrednio przyszłej Pary Młodej - nawet do przesunięcia terminu ślubu i wesela.
Gotowych rozwiązań raczej nie znajdziemy. Musi to być wypadkowa opinii najbliższej rodziny. Nie wydaję mi się, aby trzeba było sugerować się zwyczajami, raczej należy realistycznie spojrzeć na sytuację. Wesele planowane przez rok nie da się odwołać jak urodziny. Terminy i zaliczki to dosyć poważne argumenty na to, by nie odwoływać ślubu i przyjęcia. Jeśli zapytacie, jak to się ma do szacunku, powagi śmierci, żałoby i przemijania, odpowiem, że przesunięcie terminu ślubu nic nie zmieni. I tak będzie „naznaczone” odejściem tej osoby.
Zawsze ktoś będzie przeżywał żałobę w ten czy inny sposób. Nie należy mieć również do kogoś pretensji, że nie weźmie udziału w radosnych zabawach, nie będzie tańczył, czy nie będzie uczestniczyć w przyjęciu. Komentarzom nie powinniśmy również poddawać faktu, że ktoś nie nosi żałoby. To sprawa bardzo indywidualna.
Z własnych doświadczeń
Mój przypadek obejmuje sytuację, kiedy mama zachorowała na dwa miesiące przed planowanym weselem kuzyna. Widząc przebieg i fazy choroby, nikt z moje rodziny nie przypuszczał, że zakończy się tym najsmutniejszym rozwiązaniem.
Po otrzymaniu zaproszeń, co nastąpiło na około miesiąc przed planowaną ceremonią ślubną, zaczęliśmy mieć wątpliwości. Zastanawialiśmy się, czy wypada iść, kiedy mamy w szpitalu ciężko chorą osobę. Uznaliśmy, że z potwierdzeniem będziemy zwlekać do ostatniej chwili. Rozdzwoniły się nasze telefony w sprawie choroby mamy skierowane do licznej rodziny rozsianej po kraju. Dyskusje trwały, a wątpliwości ślubno-weselne przybierały na sile.
Ostatecznie swój udział w weselu odwołało ponad siedemnaście osób z najbliższej rodziny. Była to dosyć pokaźna grupa. Ja oraz moje siostry zdecydowałyśmy, że również nie weźmiemy udziału w weselu. Tydzień przed ślubem mama zmarła. Dla Pana Młodego i jego rodziców była to naprawdę niekomfortowa sytuacja, ponieważ dosyć duża grupa najbliższej rodziny z powodu żałoby wycofała swój udział z uroczystości.
Podczas kontaktów z rodziną przyszłych małżonków usłyszeliśmy słowa rozgoryczenia z powodu naszej rezygnacji oraz innych gości. Jesteśmy w stanie to zrozumieć, ponieważ organizując tak radosne wydarzenie, na ogół pragniemy mieć przy sobie tych najbliższych. Przykre słowa i niezrozumienie psują relacje rodzinne. Podobnie było w naszym przypadku — tylko pogłębiły stres z powodu choroby i nieodwracalnej straty bliskiej nam osoby.
Po głębszym zastanowieniu zdecydowaliśmy się na jedno z rozwiązań, które nie zniszczyło przeżywania naszej żałoby, a pozwoliło również wyrazić naszą dobrą wolę oraz przekazać życzenia Młodej Parze. Nasza rodzina, chociaż przeżywała smutek z powodu odejścia mamy, postanowiła uczestniczyć tylko w ceremonii ślubnej. Moim zdaniem była to dobra decyzja, ponieważ byliśmy w tym ważnym momencie z Młodymi, przekazaliśmy osobiści życzenia, jak i symboliczne prezenty. Myślę, że jest to o wiele lepsze rozwiązanie dla gości w żałobie niż uczestniczenie w przyjęciu z grobową miną lub odcięcie się w ogóle od rodziny.
W czym na ślub w żałobie?
Pewien dylemat sprawił nam dobór stroju. Współcześnie żałoba jest noszona raczej przez kobiety, a często w ogóle nieakcentowana strojem. W kościele katolickim czerń jest tylko znakiem zewnętrznym, a kościół oczekuje głębszego zaangażowania duchowego.
Na weselu czarny strój raczej nie jest dobrze widziany, więc uznałyśmy, że nie wchodzi w grę, żeby nie budzić negatywnych skojarzeń. Okazało się, że jednak kilka pań było w „małej czarnej”. Nasze obawy okazały się niepotrzebne.
Czy Wy mieliście takie doświadczenia? Jakie były Wasze decyzje?